piątek, 13 grudnia 2013

Rozdiał II

Gdy weszliśmy za profesor McGonagall do Wielkiej Sali od razu zobaczyłem cztery stoły. Popatrzyłem w górę i nie zobaczyłem tam sufitu... tam było niebo! Były tam też chyba z tysiąc świec oświetlających tą salę. Na wprost na nas siedzieli nauczyciele... siedział już tam Hagrid.
- Dobrze, - powiedziała profesor McGonagall. - teraz będę wam nakładała na głowę tą Tiarę Przydziału. Przydzieli was ona do domów! Będę was wołała!
Avae Viktoria trafiła do Slytherinu. Claw Elizabeth trafiła do Ravenclawu. Daloscia Sara trafiła do Gryffindoru. Hally Irigin trafił do Gryffindoru. Ils Norbert trafił do Hufflepufu. Jolia Natalia trafiła do Ravenclawu. I... teraz...
- Kloss Matthew! - zawołała profesor McGonagall.
Podszedłem do krzesła, usiadłem. Profesor McGonagall nałożyła mi na głowę Tiarę. I... czekałem. W mojej głowie usłyszałem cichy głosik:
Hm.... Matthew tak? Bystry jesteś. Tak samo odważny. Gdzie cię przydzielić? Do Ravenclawu?
Tiara zastanawiała się na de chyba z minutę i krzyknęła: Ravenclaw!!! Usłyszałem oklaski. Usiadłem koło Elizabeth. Justin i Rick podeszli do mnie i mi gratulowali. Po chwili podszedł Rupert  i też mi pogratulował. W tym czasie dalej przydzielali osoby do domów. Olistir Martin trafił do Gryffindoru. Palestyn Patrick trafił do Hufflepufu. Razem z nim poszła do Hufflepufu jego siostra bliźnieczka: Palestyna Emma. I ostatnia osoba czyli Zibion Alex trafił do Slytherinu.
- Witajcie w nowym roku w Hogwarcie! - powiedział dyrektor Hogwartu: Albus Dumbledore. - Nowe stanowisko obrony przed czarną magią obejmuję Daniel Magegolf!
Profesor Magegolf wstał i ukłonił się do wszystkich. Miał on krótką brązową brodę i włosy. Nosił on okulary, które były granatowe. Na głowię miał śmieszną czapeczkę w czerwono - czarne pasy.
- Wszystkim pierwszorocznym mówię, że chodzenie po zamku po 23:00 jest zabronione! To wykroczenie karane jest odejmowaniem punktów a co gorsza szlabanem! - ciągnął Dumbledore. - Przypominam wszystkim też, że należy słuchać wszystkich nauczycieli a już szczególnie swojego opiekuna czyli Gryffindor - profesor McGonagall, Ravenclaw - profesora Flitwicka, Slytherin - profesora Snape'a a Hufflepuf - profesor Sprout. A teraz jemy!
I w jedną sekundę na wszystkich stołach pojawiły się różne mięsne potrawy, razem ze ziemniaczkami. Gdy wszyscy zjedli (razem z deserem) dyrektor powiedział:
- Jak wszyscy zjedli to niech prefekci zaprowadzą pierwszorocznych do domów! - powiedział.
- Krukoni tutaj! - zawołał chudy chłopak, który miał blond włosy.
Poszliśmy więc za nim. Przechodząc patrzyłem we wszystkie strony, żeby zobaczyć ozdoby i obrazy. Jeden z obrazów nawet się z nami przywitał! Jakaś kobieta chodziła od obrazu do obrazu, aby się nowymi krukonami nacieszyć. Aż wreszcie doszliśmy do starych zniszczonych drzwi na których nie było żadnej klamki. Była tylko kołatka w kształcie kruka. Prefekt Ravenclawu powiedział nam, że aby przejść musimy powiedzieć do tej kołatki: daj zagadkę. Wtedy ta kołatka daje nam zagadkę, którą musimy odgadnąć, żeby przejść, lecz prefekt powiedział, że pierwszoroczni mają łatwe zagadki. Wybrał mnie na próbę, bo byłem najbliżej i... kołatka zadała mi zagadkę: Kto pochodzi ze Szkocji i żyłą w okresie średniowiecza.
- Kto pochodził ze Szkocji i żył w okresie średniowiecza? - zapytała kołatka.
Zastanowiłem się, i po namyśle powiedziałem:
- Rowena Ravenclaw... - powiedziałem nie pewnie.
- Taaaak! - krzyknęła kołatka i nas wpuściła.
- Doskonale! - krzyknął prefekt. - Dobrze lepiej idźcie już spać! Dziewczynki mają pokój  po prawej stronie, a chłopcy po lewej. Dobranoc!
- Dobranoc! - krzyknęli wszyscy.
Dzieliłem dormitorium z Arturem Mick'iem, Viktorem Qerelem, Oliverem Assot i Arnoldem Finem.
- Jakie mamy zajęcia? - zapytał Viktor.
-  2 godziny zaklęć, transmutacja, obrona przed czarną magią i druga transmutacja. - odpowiedział Artur.
- Nie tak źle. - powiedział Oliver.
- Masz rację! - przyznałem. - Ej, ja już idę spać. Dobranoc!
- Dobranoc! - odpowiedzieli wszyscy.
 Obudziłem się wcześniej od innych. Pierwsze są zaklęcia więc pouczę się trochę. Wziąłem do ręki podręcznik pt. "Zaklęcia mam w małym palcu" i zacząłem czytać. Dowiedziałem się dużo o jednym czarze czyli o "Windgardium Leviosa", sprawia on to, że podnosi przedmioty.
- Ciekawe czy będziemy się tego uczyć? - pomyślałem. 
- Matthew, Artur, Oliver, Arnold! - krzyknął Viktor. - Pobudka! Wstawać zaraz są zaklęcia a my nie zjedliśmy śniadania! 
- Ojejku! - krzyknąłem. 
Wszyscy zaczęli się szybko ubierać w szaty. Po ubraniu poszliśmy do Wielkiej Sali. Popatrzyłem przed siebie. Z nauczycieli był tylko profesor Flitwick i profesor Magegolf no i... oczywiście Dumbledore. Na stołach nie było już ani deserów ani ziemniaczków ani kotletów. Były tu jajka sadzone i na miękko. Parówki, pieczone bułeczki i wiele innych smakowitych produktów. Ja wziąłem sobie jajko na miękko i dwie bułeczki. Wielki tłuścioch ze Slytherinu zajadał się wielkimi kiełbasami.
- Dobra lepiej już chodźmy na te zaklęcia. - powiedział Oliver. 
- A z kim mamy? - zapytała cicho Elizabeth. 
- Ze ślizgonami. - powiedział z nie chęcią Artur.
Ja, Oliver, Viktor, Artur, Arnold, Elizabeth, Natalia i Selena poszliśmy na zaklęcia. Czekał już tam na nas profesor Flitwick. 
- O! Witam was moi krukoni! - zaczął. - Myślę, że wiecie, że będę waszym opiekunem? 
- Tak! - odpowiedzieli chórem.                            
Gdy weszli ślizgoni prof. Flitwick powiedział, żebyśmy wyjęli nasze podręczniki na stronie 4. 
- O tak! - powiedziałem do kolegów. - Uczymy się Wingardium Leviosa! A ja dziś rano się o nim uczyłem! 
- To świetnie! - powiedział Viktor. 
Prof. Flitwick wszedł teraz na stos książek, żeby nas lepiej widzieć. 
- Może ktoś wie jak trzeba machnąć różdżką, aby to zaklęcia podziałało. - powiedział z uśmiechem na twarzy. 
Od razu się zgłosiłem. 
- Pan? - zapytał prof. Flitwick. 
- Kloss. - odpowiedziałem. - O, tak! - powiedziałem robiąc obrót i trach. 
- Doskonale, doskonale! 10 punktów dla Ravenclawu! - krzyknął prof. Flitwick. - Teraz ćwiczcie! 
Wszyscy razem ze mną usiłowali podnieść piórko do góry. Pod koniec 2 godzinnej  lekcji prof. Flitwick dał 10 punktów Ravenclowowi i 10 Slytherinowi. 
- Yyyyyy... co teraz? - spytał Arnold.
- Trasmutacja. - odpowiedziałem. 




OD AUTORA: 
Cześć! Transmutacja będzie już w następnym rozdziale. Muszę wam powiedzieć, że chociaż moje rozdziały są krótkie, wymagają duuuużo pracy! I to jak dużo! I jeszcze jedna ważna rzecz,  nazwiska wszystkich uczniów są wymyślone ot tak, więc nie piszcie komentarzy (o ile będą) o tym co oznacza nazwisko Assot.
                                                                                                                        Z pozdrowieniami, Maciek

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny blog i odróżniająca się tematyka :) Będę wpadać częściej ;) Jedynym zastrzeżeniem to to żebyś starał się pisać chociaż trochę dłuższe rozdziały. Aha, no i czasem stawiasz wykrzykniki w nieodpowiednich miejscach i trochę za często. No ale widzę że zaczynasz i życzę powodzenia i weny ;) Zapraszam też na moje nowe opowiadanie : http://dracoluna-4ever.blogspot.com/ mam nadzieje że ty też zostawisz komentarz :)
    Pozdrawiam i went c:
    ~Lunałkę.♥
    Ps. Jak możesz wyłącz weryfikację obrazkową (Ustawienia › Posty i komentarze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Postaram się robić dłuższe rozdziały . Takie właśnie komentarze dają mi natchnienia do pisania następnych rozdziałów. Np. dzisiaj w ogóle nie mogłem wymyślić jednego zdania, a teraz jak zobaczyłem twój kom po prostu siadłem i napisałem pół rozdziału! Dziękuje. :)

      Usuń
  2. Nie ma za co:) Będę wpadać częściej bo dobrze piszesz i zapowiada się naprawde ciekawię. Czekam na kolejny rodział mam nadzieję że szybko dodasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że główny bohater jest Krukonem, to daje inny charakter temu opowiadaniu :) Piszesz coraz lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Pierwszy raz czytam opowiadanie, któego autorem jest chłopak. To dla mnie coś nowego, ale po Twoim przykładzie stwierdzam, iż panowie piszą równie dobrze, jak dziewczyny. Twoje opowiadanie mnie wciągnęło, fabuła zapowiada się ciekawie, akcja powoli się rozwija. Szlifuj styl, gdyż popełniasz sporo błędów powtórzeniowych:
    "Gdy weszliśmy za profesor McGonagall do Wielkiej Sali od razu ZOBACZYŁEM cztery stoły. Popatrzyłem w górę i nie ZOBACZYŁEM tam sufitu... tam BYŁO niebo! BYŁY tam też chyba z tysiąc świec oświetlających tą salę"
    Takie drobne usterki stylistyczne mogą się zdarzyć, natomiast u Ciebie jest ich po prostu zbyt dużo. Zanim wstaisz rozdział, przeczytaj go dokładnie jeszcze raz i spróbuj zastąpić powtarzające się wyrazy synonimami :)
    Matt trafił do Ravenclavu, pozostaje pogratulować mu przydziału. Dodatkowy punkt za prawidłowe rozwiązanie zagadki :)
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej :3
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani