czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział I 2/3

Gdy weszliśmy do Dziurawego Kotła zobaczyliśmy... mojego kolegę z podwórka Ricka który był o rok starszy ode mnie! 
- Cześć! - krzyknąłem.
- Yyyy... o! Cześć Matthew! Widzę, że idziesz do Hogwartu! Ja już drugi rok zacznę! - powiedział. - Zostałem przydzielony do Ravenclawu i... wygraliśmy puchar domów! 
- To super! - powiedziałem. - No dobra ja muszę iść już kupować rzeczy. Pa! 
- No to cześć! - odpowiedział machając do mnie. 
Gdy wszyliśmy wiatr był cieplejszy niż po drugiej stronie. 
- Jak wejdziemy? - spytał Adam patrząc na ścianę. - Proszę pana?! Pan to otwiera?! 
- Hmmmm... - powiedział zaspany czarodziej. - A tak! Już otwieram. 
- Nie powinieneś tak krzyczeć Adam. - powiedział stanowczo tata. 
Zamarłem... Było tu tak dużo dziwnych sklepów o których nie słyszałem nigdy! "Sklep z jadalnymi bursztynami i kamyczkami Orolosa"! "Widmowe pióra Gruli które piszą w nieskończoność bez maczania w atramencie". "Szaty Madame Malkin". "Składniki i naczynia do eliksirów". Więcej nie przeczytałem, bo mama mnie pociągnęła do sklepu o nazwie... "Wymiana pieniędzy: z pieniędzy mugoli na czarodziejów i odwrotnie". 
-Taaaaaaaaak? - powiedziała powolnie kasjerka. 
- Chcielibyśmy wymienić pieniądze mugoli na czarodziejów. - powiedziała mama.
- Aaaaa ilęeeee? - zapytała kasjerka. 
- 2 tysiące - wymamrotała mama. - ile to będzie? 
- 1000 galeonów - odpowiedziała kasjerka jakoś szybciej.
- To poprosimy! - krzyknął tata wyprzedzając mamę, która już chciała coś powiedzieć. 
- Proszęeeee. - powolnie odpowiedziała kasjerka. 
Więc wyszliśmy. Vanessa, Kasia, Adam, Konrad i mama poszli wykupić pokój, a ja tata i Luna poszliśmy kupić mi szaty do "Szaty Madame Malkin". Gdy wchodziliśmy zobaczyłem znajomą mi osobę... mojego kuzyna który miał szesnaście lat! 
- Cześć Łukasz! - krzyknąłem.
- Cześć Matthew! Cześć Luna! Witaj Wujku! - odpowiedział.
- To dlatego widywaliśmy cię tylko w wakacje! - powiedział radośnie tata.
- Tak dlatego. - odpowiedział uśmiechnięty Łukasz.
- Do jakiego domu cię przydzielili? - zapytała Luna. 
- Do Ravenclawu. - odpowiedział. - Dobrze fajnie się rozmawiało ale ja muszę lecieć!
- Cześć - powiedzieliśmy.
Po wybraniu szaty, różdżki i wszystkiego co potrzebne poszedłem z mamą kupić kota. Chciałem kupić szarego w czarne paski ale takiego nie było więc kupiłem czarno - białego. 
Jest już 31 sierpień. Został jeden dzień do wyjazdu do Hogwartu przez ten czas bawiłem się z Rickiem i jego kolegami: Justinem i Rupertem którzy byli w Ravenclowie. Ja chciałem zostać przydzielony do Gryffindoru lecz nie jestem zbyt odważny. Rupert mówi, że zostanę przydzielony do Hufflepufu, a Justin mówi, że do Ravenclawu. Rick mówi po prostu, że Tiara przydzieli mnie do tego domu gdzie będzie uważała. 
Jest dziś 1 wrzesień! Ja, tata, mama, Rick, Łukasz, Rupert i Justin pojechaliśmy na Cing Cross. Moi bracia i moje siostry zostały w Dziurawym Kotle. 
- Dobrze - powiedział Rick - masz iść wprost na tą ścianę.
Yy... ok. - powiedziałem nie pewnie - No to idę. 
Zacząłem biec. I... przeszedłem! 
Po mnie przeszli Rick, Justin, Łukasz i Rupert. 
- A gdzie rodzice? - zapytałem Łukasza. 
- Poszli już. - odpowiedział - nie chcieli już przechodzić. 
- No dobra. - powiedziałem.
I weszliśmy do pociągu: Ekspres Hogwart. 

2 komentarze:

  1. Dzieci z Polski, dobry pomysł :) Tylko imiona mi trochę nie pasują, ale reszta świetnie napisana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałem, że rodzice urodzili się w Anglii :)

      Usuń

Zaczarowani