czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział I 3/3

Gdy weszliśmy do Ekspresu poczułem zapach... czekolady i... toffi? Usiadłem w przedziale z niejakim Martinem który też pierwszy raz jedzie do Hogwartu. Powiedział, że jego rodzice są czarodziejami. Zazdrościłem mu trochę lecz udało mi się to ukryć. Po jakimś czasie do naszego przedziału weszły dwie dziewczyny, jedna była brunetką a druga była ruda.
- Cześć, - powiedziała ruda dziewczyna - mam na imię Sara, a to jest Elizabeth. A wy, jak macie na imię?
- Ja jestem Martin! - odpowiedział szybko Martin.
- A ja Matthew - odpowiedziałem chwilę po nim.
- Pierwszy raz w Hogwarcie co chłopaki? My też. - powiedziała Sara. - Jak myślicie? Do jakiego domu traficie?
- Jeden z moich kolegów mówi, że trafię do Hufflepufu a drugi, że do Ravenclawu. - powiedziałem - Szczerze mówiąc chciałbym trafić do Ravenclawu lub Gryffindoru.
- Ja trafię pewnie do Gryffindoru, jak cała moja rodzina! - odpowiedział na pytanie Sary Martin.
- Aha moi rodzice mówią, że trafię do Hufflepufu! - krzyknęła Sara. - ja nie chcę tam iść tam jest mój wróg: Felix!
- Też mam tu wroga ma na imię Ben. - powiedział Martin.
- Ja pewnie dostanę się do Hufflepufu. - powiedziała cicho Elizabeth.
- Tego nie można zaprzeczyć! - powiedziała z uśmiechem Sara.
W tym czasie przyszła pani ze słodyczami. Były tam fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, toffi które się nie kończy dopóki ci się nie znudzi, cukrowe aniołki, karmelkowe dżdżownice i wiele innych słodkich rzeczy.
- Coś słodkiego kochaneczki? - zapytała.
- Ja poproszę - zacząłem - pudełko fasolek, dwie czekoladowe żaby, kawałeczek toffi i cukrowego aniołka. Ile to będzie?
- 1 galeon i 3 sykle. - opowiedziała pani ze słodyczami.
- To poproszę. - powiedziałem.
- A dla was? - zapytała.
- Ja nic nie chcę - powiedziała Sara i Martin.
- A ty kochanie? - zapytała Elizabeth.
- Ja chcę tylko cukrowego aniołka. - powiedziała.
- 3 sykle! - powiedziała pani.
- Proszę!- zapłaciła Elizabeth.
Kiedy dojechali było już ciemno. Kiedy wyszli czuć było zapach ściętej trawy. Dookoła słychać było brzęczenie pszczół. Jeden z uczniów zajadał lukrowego pajacyka, wszyscy na niego patrzyli, bo strasznie było czuć woń pajacyka.
- Pirszoroczni! - powiedział bardzo gruby głoś.
Podskoczyłem z przerażenie i zobaczyłem... Hagrida we własnej osobie!
- Szybko! -krzyknął - Mamy małe opóźnienie!
Wszyscy ruszyli szybkim krokiem.
- Wsiadać do łódek! - ryknął Hagrid.
Gdy wszyscy weszli jakaś magiczna moc pociągnęła ich do brzegu po drugiej stronie. Woda była granatowa i... cieplutka! Ciągle miałem zanurzoną rękę w wodzie. Gdy wyszliśmy z łódek, łódki same z siebie popłynęły w drugą stronę. Wszystkich to zaciekawiło.
- Chodźmy! - ryknął Hagrid - Cholibka spóźnimy się!
Wszyscy pobiegli za Hagridem. Zaprowadził nas do profesor McGonagall. Powiedziała ona, że Tiara Przydziału przydzieli nas do czterech domów: Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuf i Slytherin. I zaprowadziła nas do Wielkiej Sali.

2 komentarze:

  1. świetnie piszesz xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam kilka błędów, ale nie przejmuj się, każdy je robi :P A tak poza tym to podobają mi się nowe postacie. Są ładnie zarysowane :D

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani